Wyruszyłem. Oczekiwanie było męczące ale chyba niczego nie zapomniałem.
Jedzenia nie wziąłem,tym zajme się na miejscu. Wyszedłem tak aby się nie
spóźnić więc dotarłem na stację o 21.30 czyli 10 minit wcześniej niż
planowany odjazd pociągu. Akurat podjechał inny to wsiadłem. Wytłumaczę
skąd taka beztroska. Każdy pociąg jadący ode mnie do Warszawg zatrzymuje
się na jakiejś stacji blisko metra. Plan jest taki: dostać się na
centralny,pójść na metro centrum,pojechać na Wilanowską i znaleźć peron z
którego odjeżdża bus. To na część pierwszą. Resztę może opisze później.
Dotarłem na pętlę autobusową przy stacji metra wilanowska. Szybciej niż
się spodziewałem. Mam jeszcze godzinę czasu więc piszę post. Już wiem
czego zapomniałem zabrać. Śpiwora. Cóż,da radę bez niego przeżyć.
Zresztą zrezygnowałem z pomysłu wzięcia poduszki to i tak nie będę
pewnie spał. A jakby co to jakaś ławeczka się znajdzie. Plan na kolejną
część podróży to odjechać busem,wysiąść w katowicach,dotrzeć na dworzec
pkp,zaczekać na jakikolwiek pociąg do bytomia. No i znalazłem sklep z
coca-colą waniliową. Szkoda tylko,że droga taka. Kupiłem więc sobie
zwykłą. Na podróż powinno być jak znalazł. Co tu jeszcze dodać chyba
tylko,że jestem trochę senny.
Zmiana planów w podróży. Jednak po wyjściu z autobusu mam blisko do
przystanku który polecają na stronie konwentu i do tego powinienem mieć
już jakiś autobus. Tak więc nie pociągiem a autobusem podążę w stronę
konwentu.
Ostatecznie o godzinie 6 rano dotarłem na conplace.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.