czwartek, 10 kwietnia 2014

Daikon 2 relacja

Witajcie drodzy czytelnicy!
Dzisiejszy wpis będzie o niedawnym konwencie Daikon 2 Akademia Zwiadowców.
Jak wskazuje nazwa konwent odbywał się w konwencji nawiązującej do serii „Shingeki no Kyojin” znanej angielskim widzom pod tytułem „Attack on Titan”.

Impreza ta odbywała się w znanym wam już z poprzednich konwentów liceum im. Hugona Kołłątaja.
Dla osób nie zaznajomionych z tą szkołą przypomnę,że to bardzo dobra lokalizacja. Miejsce bardzo wygodne na konwent zwłaszcza dla konwentowiczów którzy nie muszą się martwić o kwestie taniego obiadu czy kłopotów z trafieniem. Bezpośredni dojazd z Centrum 3 liniami tramwajowymi,z Dworca Gdańskiego linią tramwajową numer 1 a z Dworca Zachodniego autobusem. Dodatkowo w pobliżu mały bazarek,Hale Banacha i restauracja z jedzeniem azjatyckim. Jakby tego było mało budynek przestronny z miejscem parkingowym(przydatnym zazwyczaj tylko wystawcom) oraz dużą ilością przestrzeni na świeżym powietrzu jak na warunki szkolne. Wprawdzie większości na cele konwentowe nie wykorzystano ale i nie było potrzeby.

Na conplace dotarłem już w piątek korzystając z możliwości wcześniejszego wejścia dostępnej wszystkim osobom które zawczasu zamówiły bilety dwudniowe. Organizatorzy bowiem postanowili stworzyć bilety na konwent. Od wejściówek na inne konwenty różniły się tym,że miały formę biletu. Tak więc naprawdę można było poczuć się jak na porządnej imprezie kulturalnej! A przynajmniej wchodząc do budynku. Akredytacja jednak nie była doskonała. Gdy podszedłem i przywitałem się już ze znajomymi będącymi tego dnia na akredytacji nadeszła chwila aby się odnaleźć na liście atrakcji. Liście sporządzonej ręcznie długopisem na kartkach A4 co więcej wyglądającej jakby ktoś tworzył ją w pośpiechu. Po odnalezieniu swojego imienia i nazwiska zaznaczyłem,że jestem zwykłym „V” i dostałem na rączkę lekko połyskliwą opaskę w kolorze pomiędzy czerwonym a pomarańczowym która oznaczała wejściówkę dwudniową.  Jedynie opaskę. Jeszcze zrozumiałbym,że jako twórca atrakcji wchodzący dzień wcześniej mogę nie dostać ani informatora ani smyczy ani przypinki ani planu atrakcji. Zwyczajnie mogą jeszcze nie być przygotowane bądź co bądź miał to być konwent dwudniowy. Jednakże jak się o poranku okazało planów,informatorów czy gratisów konwentowych po prostu nie było. Jak to apelowali organizatorzy na stronie swojego wydarzenia:„nie marnujmy drzew”. Plan był za to na drzwiach głównych przy wejściu na parter. Duży format,czytelny i łatwy do ogarnięcia. Naprawdę dobry pomysł chociaż podręczne plany są bardziej przydatne na konwentach więc nie widzę dla takich płacht przyszłości.
Początkowo zostawiłem rzeczy w jedynym otwartym sleepie na parterze i udałem się po trochę zakupów. W końcu jakieś picie by się przydało do czasu pójścia spać. Po powrocie udało się już zając miejsce w drugim sleepie gdzie było więcej przestrzeni oraz porządniejsi ludzie. Pisząc to mam na myśli brak dużej dozy gimbusiarstwa i mangozjebstwa. A przynajmniej było tak do czasu kiedy położyłem się spać. Przed snem oczywiście obejrzeliśmy w sleepie kilka odcinków korzystając z tego iż miałem pełny zestaw czyli laptop,głośniczki i listwę zasilającą. Nauczony doświadczeniem iż nie warto liczyć na dostęp do dostatecznej ilości gniazdek.

Rano po porannej kąpieli w umywalce udałem się po śniadanie. Kilka bułek i serek homogenizowany. A czemu w umywalce? Otóż,o wystawieniu swojego stoiska organizatorzy postanowili zablokować korytarz koło niego taśmami z napisem „Szybko Tanio Bezpiecznie Komikslandia”. Jako,że nie chciało mi się gimnastykować z przełażeniem przez taśmy aby dostać się w kierunku pryszniców wybrałem bardziej leniwe rozwiązanie. Po zjedzeniu śniadania zacząłem ogarniać co gdzie jest jako,że planów budynku i rozmieszczenia sal jeszcze nie było. Udało mi się znaleźć salę panelową 2 i powrócić w okolice sleepów gdzie już pierwszy ciaśniejszy sleep zaczynał być przebudowywany na UltraStarRoom. Przebudowywany to może zbyt drastyczne słowo. Miałem na myśli,że przekwaterowano z niego mieszkańców gdzie indziej a w pokoju zaczęto szykować sprzęt.  Następnie sprawdziłem plan co do którego usłyszałem,że coś dziwny jest. Niezmiernie głębokie było moje zdziwienie gdy odkryłem iż plan został ocenzurowany a atrakcje związane z materiałami +18 zostały zmienione. I tak zniknęła moja wiedzówka yuri w miejsce której miałem dłuższy konkurs pokemon,w jednej z sal Niuconu natomiast „Prostytucja wśród elfów” została zmieniona na „Śmiertelność wśród elfów”. Nie informując żadnego twórcy atrakcji przed konwentem. Co ciekawe panele dotyczące yaoi prowadzone przez wydawnictwo Kotori zostały tka jak były. Pozmieniały się też nieznacznie godziny atrakcji względem planu który został podany wcześniej.  Bardzo nieprzyjemna sytuacja ale postanowiłem się do niej dostosować. Gorzej miała osoba która posiadając przygotowany panel i materiały do niego  musiała w tempie ekspresowym przygotować zgoła inny panel niż zgłaszała.  O planie jednak można powiedzieć więcej. Przede wszystkim dla uczestników zostało przygotowane 6 sal panelowych które były jednocześnie salami konkursowymi,Forever Alone Room który miał być nowością konwentową a okazał się być kolejną salą panelową,Rock Band Room,Ultra Star Room,Sala Gier Japońskich,Sala Yu-Gi-Oh! a niektóre atrakcje odbywały się na podwórzu czy sali gimnastycznej. Nawet jedna sala została przeznaczona dla chętnych do udziału w projekt CatWalku aby mogli przygotować sobie stroje. Tylko przygotować a więc potrzebna była na pół dnia. Ciekawsza rzecz dla miłośników muzyki. Do wygrania były aż 4 konkursy muzyczne(Animelodia i 3 konkursy openingów i endingów). Ostatecznie odbyły się tylko 3 a jeden został zamieniony na inny konkurs aczkolwiek nie wiem jaki bo nie udało mi się dotrzeć do tej informacji. Dla fanów nocnych zabaw były dwie gry w Mafię Death Note a dla miłośników pokazywanek zaplanowano konkursy kalambur w aż 3 różnych wersjach. Z racji Projektu CatWalk nie było w planie konkursu cosplay. Zdarza się i tak,bo przecież cosplay to nie wszystko. Ci którzy nadążyli za masą informacji zauważyli już pewnie,że czegoś brakowało. Brawo! Na Daikonie nie było konsolówki! Ale nie martwcie się. Jeśli zdarzyłoby wam się  nudzić zawsze pozostawały stoiska. Tak,stoiska. Ten bogaty i liczny wybór sprzedawców. Do wyboru organizatorzy czyli Komikslandia,Waneko oraz J.P.Fantastica. Brak dużej ilości stoisk został nadrobiony ofertą gastronomiczną. W czasie konwentu czynne były 3 bufety z czego w dwóch honorowane były zniżki otrzymywane przy akredytacji. Dzięki tym zniżkom można było zaoszczędzić 2 zł. na pizzy lub zapiekance.

Tyle może o ofercie w jaką wyposażony był konwent. Przejdę do najważniejszych moim zdaniem elementów konwentu czyli atrakcji co by was nie zanudzić.
Pierwszą atrakcją na którą się udałem była „Wiedzówka z Shonen Jumpa” odbywająca się o 10.15 w sobotę rano. W konkursie brało udział 5 par i jeden zawodnik któremu nie udało się znaleźć kogoś do drużyny.
Może gdyby nie to,że uczestnicy konwentu byli wpuszczani dopiero od 10.00 to grono zawodników by się zwiększyło. Niezbyt dobry pomysł organizatorów ale wróćmy do konkursu. Drużyna zostały przypisane numerki i można było rozpocząć współzawodnictwo. Za każdym razem drużyny miały do wyboru pytania za 1,2,3 lub 5 punktów. W przypadku prawidłowej odpowiedzi otrzymywało się punkty,przy odpowiedzi nie poprawnej punkty się traciło. Zawsze jednak pozostawała opcja „spassowania” i nie utracenia punktów. Konkurs był zabawny,miło się brało w nim udział. Największym zaskoczeniem okazała się dwójka dziewczyn które zajęły drugie miejsce. Dość nie oczekiwana sytuacja jak na atrakcję związaną z gatunkiem dla chłopców. Ale kto powiedział,że tylko chłopcy mogą lubić shoneny? Dziewczyny zresztą od początku dużo ryzykowały biorąc jedynie najwyżej punktowane pytania...co było strzałem w dziesiątkę bo okazały się nie trudne a zabawne. Dla przykładu jednym z zadań było pokazanie jakiegokolwiek bankai z anime czy też narysowanie rzeźby śnieżnej stworzonej przez Gintokiego. W ślad za drużyną dziewcząt szybko poszły inne zespoły i ta kategoria pytań szybko się skończyła.  Zabawę podczas tej atrakcji popsuło pojawienie się jednego z helperów który zawiadomił,że sleep w którym byłem przestał być sleepem. Ponieważ postanowiono zamienić mój sleep na pokój dla cosplayerów musiałem przenieść swoje ruchomości do innego sleepu piętro wyżej. Zapewne bylibyśmy poinformowani,że jest to sleep tymczasowy...gdyby ktokolwiek miał to w planach. Zwyczajnie zabrakło im sal więc upchnęli  cosplayerów w szybko zwolnionej sali. Co gorsza przenieśli nas do jakiejś klasy gdzie ławki były przykręcone do podłogi więc trzeba było się skurczyć z pakunkami. Niewygodnie musiało być tym którzy tam spali co mnie na szczęście ominęło.  Powróciłem do sali z konkursem i kontynuowałem zabawę. Ostatecznie dzięki koledze który ze mną grał udało nam się wygrać. Będąc są zapewne straciłbym dużo punktów gdyż przez kilka rund ciągle trafialiśmy na pytania z serii Gintama. Zresztą pod koniec konkursu prowadzący „ujawnił”,że pytania są tylko z One Piece,Naruto,Bleach,Dragon Ball i Gintamy. Ujawnił wziąłem w cudzysłów ponieważ ta informacja miała być w informatorach. A jak pamiętacie ich nie było. Trzecie miejsce zajął zawodnik który grał sam. Co zresztą wyszło mu na dobre ponieważ nie musiał dzielić się nagrodą. Jeśli chodzi o nagrody to system ich przyznawania był nietypowy jak na ostatnie lata konwentów. Zwycięzcy podchodzili do stoiska organizatorów i po zanotowaniu kto które miejsce miał można było wybrać sobie nagrody ze stoiska.  Za pierwsze miejsce było 30zł. za drugie 20zł. a za trzecie 15zł.(albo 10zł. zależało od konkursu). Zrobiło mi się trochę żal dwóch osób obsługujących duże stoisko które nie dość,że muszą sprzedawać towary to jeszcze obsługiwać wydawanie nagród. A ruch był pokaźny co pewnie spowodowane było ilością stosik na konwencie.

Odebrałem nagrodę i wróciłem się do tej samej sali aby wziąć udział w następnym turnieju o nazwie „Animelodia Maraton”. Tak naprawdę to tylko się zapisałem i poszedłem przez kilka minut zrobić zdjęcia innych atrakcji. Udało mi się trafić na przygotowanie ćwiczeń manewru 3D oraz na ruchowe atrakcje na podwórzu. Powróciłem w trakcie trwania pierwszego odsłuchu utworów do konkursu. Jak to w konkursach muzycznych słoń nadepnął mi na ucho i nie udało mi się nic ugrać. Ale was bardziej obchodzi jak wyglądał konkurs. Prowadzący miał przygotowane trzy zestawy 10 minutowych miksów zawierających po 100 (słownie sto) utworów z openingów i endingów z anime. Serie mogły się powtarzać więc można było strzelać. Ba! Nawet wpisywać w ciemno jak największą ilość tytułów i liczyć na łut szczęścia. Najpierw były odgrywane miksy w wersji off vocal,następnie zwykłe. Po zakończeniu zbierania kartek z odpowiedziami były pokazywany miks razem w wersji z obrazem aby każdy mógł zobaczyć jaka seria się pojawiła. Nastąpiły tak 3 rundy po których zostały podsumowane punkty. W międzyczasie na konwent dotarła coraz większa ilość moich znajomych więc zużyłem trochę czasu przerwy an przywitanie się i powróciłem znów do tej samej sali aby wziąć udział w konkursie „Openingi i Endingi” prowadzonej przez tego samego prowadzącego poprzedni konkurs. Tym razem należało po prostu podać tytuł anime z którego dany utwór pochodzi. Prostota formy bez żadnych dodatków w stylu wymień wszystkie 24 seiyu za kolejny punkt była moim zdaniem zaletą tej atrakcji.  Wśród piosenek były utwory z ostatnich kilku lat oraz grupka specjalnych utworów z ulubionych serii prowadzącego. Udział wzięło kilkunastu zawodników jednakże po 4 rundach kilkoro samo zrezygnowało więc nie potrzebna była eliminacja do finału. Dowiedziałem się również,że konkurs „Openingi i Endingi” który miał się odbywać w jednej z sal niuconu w trakcie trwania „Animelodia Maraton” został zamieniony an inną atrakcję.
Po konkursie udałem się zdobyć informacje na temat darmowego wyżywienia dla twórców atrakcji oraz porobić trochę zdjęć.  Tutaj wspomnę może co można było zyskać za prowadzenie atrakcji. W przypadku wykonania odpowiedniej ilości atrakcji otrzymywało się darmowe wyżywienie czyli jedną pizzę dziennie,zwrot kosztów dojazdu oraz koszulkę konwentową. Koszulki i tak w trakcie konwentu zostały przecenione ale sprzedało się ich chyba dużo. Po południu w sobotę ciężko było odróżniać zwykłego uczestnika w koszulce od helpera. Ci drudzy bowiem byli oznaczeni tylko małą przypinką z literą H. Dość nierozsądne rozwiązanie bo taki helper mógł po prostu ukryć przypinkę wymigując się od pracy,przypinkę można zgubić albo znaleźć i mieć dostęp do miejsc gdzie nie powinno się mieć dostępu. Nie zapominając,że taka przypinka z większej odległości nie koniecznie jest widoczna nawet pomimo kontrastu. Chociaż muszę przyznać,że żadnych zarzutów do helperów po tym konwencie nie mam.

Nadszedł czas na jedną z atrakcji dla których w ogóle wybrałem się na konwent czyli turniej Yu-Gi-Oh! Ponieważ kumpel który miał mi pożyczyć talię się nie pojawił to zagrałem „demo deckiem”. Powiedzieć,że był okropny to mało. Karty z efektami które nic nie dawały bo nie korzystały z tego żadne inne karty,brak beatsticków a jedyny potwór z wysokim atakiem to XYZ którego nie sposób było złożyć bo potrzebował minimum 3 potworów. Deck by dał radę grać jakby miał jakieś synchro. Tylko,że absolutnie żadnych tutaj nie było :( A mogłem wybrać któryś z Utopią. Sam sobie jestem winien. Turniej zaszczyciło 6 zawodników głównie amatorów. Rozegrane więc zostały 3 rundy. W pierwszej rundzie grałem z bardzo amatorskim deckiem z którym gra trwała dość długo. Głównie dlatego,że się stallowałem oczekując jakiegoś cudu a będąc gnębionym przez Utopię. A kiedy już cuda czyli jakiekolwiek pułapki i czary się trafiły to okazały się być totalnie niepotrzebne i nie wiadomo czemu będące w tej talii. Druga gra poszła szybciej,trochę przeciwnika przycisnąłem na początku ale i tak nie dałem rady wygrać. W następnej rundzie trafiłem na zawodnika z demo deckiem więc udało mi się wygrać po zaciekłej walce chociaż krótszej niż w poprzedniej rundzie.
Ostatnią rundę grałem z deckiem polegającym na Battlin' Boxerach.  Deck nie był doskonały,prawdę mówiąc brakowało mu prawie wszystkiego co jest w BB. Jednakże po dość długiej grze udało mu się mnie pokonać. W drugiej grze tej rundy trochę ruszyłem z ofensywą ale po zadaniu 6000 obrażeń pęd mojej talii zmalał i mogłem tylko przedłużać powolne wyniszczanie mnie. Koniec końców zająłem 4 miejsce. Konkurs zakończył się kilka minut przed godziną 20 więc udałem się do bufetu po obiad. W międzyczasie zajrzałem na panel o Naruto gdzie rozmowa zbiegła dziwnym torem na temat „Czemu nam się ten konwent nie podoba”. Wymieniając parę rzeczy powróciłem do bufetu po pizzę. Gdy jadłem pizzę helperzy chodzili i reklamowali znikąd wziętą dyskotekę którą postanowiono zrobić bo przecież sala gimnastyczna była już pusta. Chyba nie cieszyła się zbyt dużym zainteresowaniem co nie dziwi bo większość ludi i tak już spała. Podczas rozmowy z jednym ze znajomym zostaliśmy pochwyceni i udaliśmy się dołączyć do rozpadającej drużyny w kalamburach.

Tym sposobem wziąłem udział w „Rysowanych kalamburach”. Naszej drużynie udało się zająć drugie miejsce i doprowadzić do Rage Quitu jednej z drużyn którą przeraziła nasza znajomość anime. Jak nazwa wskazuje po wylosowaniu hasła należało wykonać rysunek a pozostała dwójka z drużyny musiała odgadnąć o jaką serię chodzi. Trudnością czasami było podanie nazwy która była bardzo długa. Dodatkowo jeśli ktoś spoza drużyny podał prawidłową odpowiedź to nie otrzymywało się punktów. Prowadzący uznał,że lepiej karać tych co korzystają z podpowiedzi bo wtedy sami zlinczują tych niefajnych co to wyrywają się znając tytuł. Przez jednego takiego straciliśmy punkt który odebrał nam walkę o pierwsze miejsce.  Drugie miejsce też nie jest złe a na drugim skończyliśmy. Z nagród wziąłem sobie jeden los i postanowiłem resztę zostawić do podziału pozostałym towarzyszom. Z loterii wygrałem dwa badge'e przez cały konwent. Nadrobię na następnym.  Jako,że następne kalambury które miały się odbyć zaraz po tych zamieniły się w randomowe granie w bierki uznałem,że idę pooglądać inne atrakcje.
Trafiłem na „Gnioty,czyli internet .rar” na którym prowadzący lu radości pełnej sali pokazywał zabawne obrazki i filmiki z internetu. Dla przykładu polskie próby fandubbingu które wyszły koszmarnie czy obrazki dziwnych świętych mikołajów. Po kilkunastu minutach uznałem,że nic ciekawego a na dodatek nudne to więc uciekłem pochodzić i pogadać ze znajomymi.

Następną atrakcją na której się zjawiłem był panel „MMO w Anime” który prezentował nam falę popularności czy raczej mody na serie związane z MMO. Jak się okazało ów wysyp serii związanych z MMO dopiero się zacznie bo w sezonie letnim ma być dużo serii reklamówek gier.
Nie sprawdzałem czy tak będzie bo moje doświadczenia związane z seriami dotyczącymi gier nie przekonują mnie do tego. Może po tego sezonowym „Blade and Soul” czy „No game no Life” zmienię zdanie ale jak na razie pozostaje tylko „.hack/sign”. Ale wróćmy do konwentu ponieważ trochę zdryfowałem. Po tym panelu udałem się na „Openingi i Endingi” Czyli już trzeci konkurs muzyczny na którym byłem.  Jak co konkurs muzyczny nie poszedł mi dobrze. Zasady były następujące:przy zgadnięciu poniżej 10 sekund bonus kolejna piosenka,punkty za podanie tytułu anime,tytułu piosenki i wykonawcy bądź wykonawców. Przy przejęciu dostawało się tylko jeden punkt.  Między czasie naszła mnie ochota na wykonanie zdjęcia ale kazało się,że mój aparat zniknął. Wyruszyłem więc na poszukiwania swojego sprzętu poprzez wszystkie sale gdzie byłem aż udałem się do sali z panelem „Azjatycki Heavy-metal”. Tam zostałem poinformowany,że jakiś aparat został znaleziony i jest w org roomie. Udało się więc odzyskać aparat ale schowałem go do torby i już nie używałem. Zwyczajnie nie znalazłem już niczego co zachciałoby mi się  sfotografować.  Tym bardziej,że udałem się do sali gdzie miałem mieć swoje atrakcje i posiedziałem na panelu o Space Dandy. Po nim zaś lekkie przygotowanie sali,sprzętu i rozpocząłem w końcu swoją pracę.

Pierwszym konkursem jaki prowadziłem był „Przypnij ogon tytanowi!” Polegał on na tym,że kolejni zawodnicy otrzymywali papierowy ogon z przylepną końcówką,po zawiązaniu oczu musieli trafić nim w tytana znajdującego się na obrazku. Za trafienie w odpowiednie miejsce była odpowiednia ilość punktów. Zazwyczaj było to 1 lub 2 jeśli ktoś trafił w śmieszne miejsce np. nos.
Do wykorzystania było 14 obrazków jednakże nie zdążyliśmy użyć wszystkich.  W konkursie wzięło udział 7 osób i ta godzinka która była przeznaczona okazała się zbyt małą ilością czasu. Chociaż i tak zawodnicy świetnie się bawili.  Chociaż niektórzy narzekali na spoilery ale kto by chodził na konkursy jeśli nie chce spoilerów?
Kolejnym konkursem była „Shingekiliada!” A więc moja wersja Familiady w której liczy się umiejętność grania w Jan-Ken-Pon oraz wiedza z danej serii. W konkursie wzięły udział dwie drużyny po  osoby. Wprawdzie na początku jedna z drużyn miała 5 zawodniczkę ale zmógł ją sen.
Nie ma co się dziwić bo konkurs odbywał się od 4 do 6 rano. Zawodnicy kolejno podchodzili,grali w Jan-Ken-Pona a zwycięzca wybierał numerek pytania i udzielał odpowiedzi. W dwóch pierwszych rundach były po 3 pytania z odpowiedziami o różnej punktacji. Dodatkowo w drugiej rundzie  punkty były potrajane. Mimo to drużynie „Patologia” nie udało się prześcignąć „Teen Titans”.W ostatecznym rozrachunku tytani zdobyli tytaniczne 123 punkty w porównaniu do patologicznych 63. W finale zawodnicy otrzymali kolejność będącą wynikiem gry w Jan-Ken-Pon.
Po 17 pytaniach finałowych konkurs się rozstrzygnął. Jako,że do przerwy pozostało trochę czasu to rozegraliśmy jeszcze raz konkurs Familiady tym razem ze zmienionymi pytaniami i wyłącznie dla zabawy. Zanotowałem wyniki i poinformowałem,że nagrody będą do odbioru dopiero w dzień gdy stoisko ponownie będzie czynne.

W czasie godzinnej przerwy pomiędzy moimi atrakcjami postanowiłem dokonać przepakowania w sleepie i uporządkować swoje rzeczy. Bowiem od godziny 7.15 do 14.30 miałem prowadzić atrakcje w sali panelowej numer 1. A więc rozsądne było zabrać ze sobą rzeczy co y nie chodzić za dużo.  W końcu o godzinie 7.15 planowo odbył się mój konkurs „Wiedzówka Pokemon”.
W konkursie wzięło udział 6 osób. Losowałem każdemu zawodnikowi 3 rzuty kostką a on spośród tych 3 opcji wybierał trudność swojego pytania i jego numer. Za poprawną odpowiedź było tyle punktów ile wynosiła trudność pytania. W przypadku przejęcia można było zyskać tyle punktów co poziom pytania lub stracić ich podwójna ilość. Dzięki temu jeden z zawodników uzyskał wynik -29 punktów.  Na podium znalazły się aż dwie Agaty a rozdzielił je Ninja który z -12 podskoczył do 8 punktów. Prawdziwy i sumienny comeback. Po zakończeniu tego konkursu odniosłem notkę z informacją kto jaki konkurs wygrał do stoiska,odebrałem koszulkę konwentową i wróciłem prowadzić kolejne zabawy. Na wiedzówce z Sailor Moon pojawiło się 7 osób chociaż po pewnym czasie 3 postanowiły zrezygnować.  Dokończyliśmy więc konkurs rozgrywając klarowny finał z zaciętą walką o 3 miejsce. Konkurs był klasycznej formy. Cztery poziomy trudności:łatwy,średni,trudny i pojebało. Same pytania bo zaledwie godzinkę zamówiłem na te konkurs. Jak łatwo się domyślić najszybciej zniknęły pytania łatwe a ci którym i tka już nie zależało zaczęli brać pytania „Pojebało”. Po miło(przynajmniej mi) minionej godzince nadszedł czas na wiedzówkę z innej serii Mahou Shoujou czyli "Magical Girl Lyrical Nanoha". Może gdyby były informatory to więcej ludzi by przyszło. A tak zaledwie piątka uczestników przy czym jeden zrezygnował w połowie konkursu. Poziom tez za wysoki nie był ponieważ seria nie cieszy się zbytnią popularnością w naszym kraju. Ale jednak ta wściekłość na twarzy jednej z zawodniczek gdy jej kolega samymi strzałami zdobył 4 punkty. Rywalizacja była zacięta i zawodnicy coraz to prześcigali się z punktami...chciałbym. Ostatecznie pierwsze miejsce miało 4 punkty,drugie 3 a trzecie 2. Każde pytanie dawało jeden punkt a trudność pytań na liście była ustawiona losowo dla wyrównania szans.
Jedną z ostatnich moich atrakcji była wiedzówka z Fairy Tail która przyciągnęła całą salę. Chętnych do wzięcia udziału było 14 osób więc turniej zrobiłem indywidualny. Tak jak w przypadku Nanohy pytania były za jeden punkt i rozłożone losowo na liście. Dodatkowo można było przejmować pytania poprzez podniesienie reki. Po 4 rundach wyeliminowałem zawodników z zerem punktów a po 5 tych z najmniejszą ich ilością. Ostatecznie finał i tak był zdominowany przez dwóch graczy a inni grali tylko o 3 miejsce. Głównie z powodu przejmowania i dobrego refleksu tychże zawodników. Pocieszam się,że nie na każde pytanie zawodnicy potrafili odpowiedzieć i powinni doczytać szczegóły w mandze. Po konkursie zrobiłem planowe 15 przerwy an doniesienie wyników i przewietrzenie sali. Po przerwie odbył się mój panel o Fairy Tail. Był trochę senny. Początkowo rozmawialiśmy o tym co w anime ale pod koniec pozostały osoby czytające mangę.  Przeszliśmy więc na domysły i niezużyte jeszcze wątki w serii. W końcu o 14.30 panel zakończyłem i oddałem salę technicznemu. Tak oto zakończyłem konwent i udałem się w drogę powrotną.

Podsumowując konwent miał ciekawe atrakcje pomimo,że niektóre się powtarzały. Za to rozwiązania organizacyjne i panujący chaos sprawiały,że czuć było aurę niedoskonałości. Nie nawiązując do pewnych minionych konwentów. Słabo oznaczeni helperzy,atrakcje znikające i pojawiające się,plany budynków które ponoć były różne na każdej ścianie,zamiany sleepów w sale czy wykwintne pomysły na obsługę konkursów. Tak,ten konwent na pewno nie zostanie zapomniany. Ale ktoś może na nim zarobił. W końcu to przecież dla zysku powstaje konwent,nieprawdaż? Jedno można powiedzieć:na pewno lepszy od poprzedniej edycji i to nie tylko dlatego,że nie padał deszcz. Zaczekajmy do kolejnej edycji,o ile będzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.